Powracam z dobrym słowem i dobrym mięsem.
Karkówka w maśle orzechowym
Tydzień temu 5 zmieniło się na 6, ale nasze życia jakby jeszcze nie spostrzegły zmiany…
Choć muszę się do czegoś przyznać: ja, zwykle przeciwny robieniu postanowień noworocznych i kultywowaniu innych czczych idei tym razem zrobiłem solidną listę rzeczy do osiągnięcia w tym roku. Zacząłem z 40 punktami. Tak… mi też wydało się to dużą liczbą, dlatego wykreśliłem pobożne życzenia i błahostki, zmieniałem i upiększałem, dodawałem i odejmowałem, aż zostało mi 12 konkretnych punktów. Życzcie mi powodzenia.
Żeby nabrać siły i ochoty na cały rok ciężkiego życia, tych 366 szans na spierdolenie go całkowicie, uraczcie się takim o to mięsiwem.
Przepis powstał mi w głowie dość dawno temu, ale musiał dojrzeć, by mógł zostać dobrym materiałem. Mięsko wychodzi pyszne, kruche, a co ważne (o ile nie najważniejsze) robi ogromne wrażenie i sprawia cudną frajdę.
Powiedz znajomym, że dziś na obiad masz karkówkę w orzechach.
Zobacz blask zazdrości w ich oczach.
Napawaj się ich cierpieniem.
Zapuść emogrzywę i bądź jak Kylo Ren, podczas gdy Twoim znajomym zostanie wpatrywanie się w ocean na obcej planecie, w obcej galaktyce, w niezbadanym zakątku wszechświata.
Przejdź na ciemną stronę.
By tego dokonać potrzebujesz:
– cebulę czerwoną ja krew,
– cierpienie,
– karkówkę (150 – 200 gramów na osobę),
– 2 marchewki,
– masło orzechowe (może być z cząstkami orzechów, może być jednolite),
– olej (najlepiej arachidowy, może być sezamowy, ostatecznie ujdzie zwykła oliwa),
– orzechy włoskie,
– paprykę,
– płatki migdałów,
Z przypraw potrzebujesz:
– cytrynę,
– kardamon mielony,
– łzy fanów Hana Solo,
– nienawiść,
– pieprz czarny mielony,
– sól,
– ocet winny lub wino.
Pierwsze co musimy zrobić to zamarynować mięso wieczorem, dnia poprzedniego. Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce, bierzemy karkóweczkę i pozbawiamy ją większości tłustych przerostów. Przygotowujemy marynatę – do miski wciepujemy 2 łyżki masła orzechowego. Dolewamy do tego 2 łyżki oleju…
… I mieszamy, aż masło się rozrzedzi.
Teraz dodajemy czubatą łyżkę mielonego kardamonu, który bardzo podkreśli orzechowy smak i nada mięsu wyjątkowy aromat. Dosypujemy też pół łyżeczki czarnego mielonego pieprzu oraz pół łyżeczki soli – masło jest wystarczająco słone, dlatego nie solimy za dużo. Dodajemy jeszcze sok z połowy cytryny i dokładnie mieszamy do połączenia. Zależy nam na konsystencji śmietany, dlatego, jeśli jest za gęste – dodajemy więcej oleju.
Kiedy wszystko będzie połączone – dodajemy do środka 10 – 15 orzechów włoskich. Dobrze wybrać te duże i pełne.
Mieszamy i teraz bawimy się w proktologa.
Wbijamy w mięso ostry nóż, tak na głębokość połowy, maksymalnie 3/4 mięsa…
Poszerzamy troszkę otwór palcem i do środka wpychamy orzecha.
Dopychamy do końca!
Robimy tak do wyczerpania orzechów i/lub dotąd, aż poczujecie, że mięso jest tymi orzechami nafaszerowane w stopniu wystarczającym. W dziurki można też powcierać trochę marynaty.
Teraz nasze mięso wkładamy do miski, oblewamy 3/4 pozostałej marynaty i wcieramy ją intensywnie. Tak potraktowaną karkówkę przykrywamy czymś i zostawiamy na noc w lodówku, żeby przeszła aromatem i smakiem orzechów.
Następnego dnia, co najmniej 3,5 godziny przed planowanym obiadem włączamy piekarnik – 180 stopni, góra/dół, wyjmujemy mięsiwo z lodówki i obwiązujemy je sznurkiem. Robimy to po to, żeby mięso miało z grubsza jednolity kształt i równomiernie się piekło. Na patelni przesmażamy pokrojone warzywa, deglasujemy to winem lub octem i wrzucamy na dno naczynia, w którym będziemy mięsko piec. Więcej na ten temat tutaj.
Na warzywach układamy mięso…
…A pozostałą z wczorajszej zabawy w proktologa marynatą oblewamy mięso po wierzchu i rozprowadzamy na całości.
Całość obsypujemy jeszcze płatkami migdałów, dość obficie, no i wstawiamy do nagrzanego piekarnika. Przez pierwszą godzinę niech mięso piecze się pod folią aluminiową, kolejne półtorej niech piecze się odkryte. Od czasu do czasu przyjść do kuchni, ochlapać mięso sosem z dna naczynia. Nie psuć, nie wyrzucać.
Idealna karkówka gotowa – ma zaskakujący, głęboki smak, orzechy w środku są miękkie i dodają ciekawej faktury, a całość naprawdę robi wrażenie. Może nie jest to obiad podany w tempie Sokoła Millenium, ale na pewno goście dostaną obiad szybciej niż trwa pełny obrót Luca Skywalkera. Nie zapomnijcie dać mięsu czasu, żeby odpoczęło. Podawać z dobrym puree i lekką sałatką.
Smacznego!!
Dlaczego dopiero teraz tu trafiłam? Nie mogę oderwać wzroku od ekranu komputera przez te przepisy! Ale super inspiracje! 😀
PolubieniePolubienie
Dziękuję za miłe słowa! Staram się;)
PolubieniePolubienie