Dziś coś ze sceny politycznej

Pierś z Kaczki z karmelizowaną marchewką

Kolejne wybory i człowiekowi robi się niedobrze… Tyle mówią w TV o kaczkach, do tego rzeczywiście musi zbliżać się halloween, bo pokazują ciągle straSzydło jakieś i takie tam potwory, zaraz Macierewicza wyciągną…

My się od tego odcinamy i zaszywamy w kuchni, by przywitać się z jedyną słuszną wersją kaczki – gorącą, różową i na talerzu. To będzie poPisowe danie – możecie zrobić je na obiad lub na wystawną kolację. Zapewniam, że osoba, która zje waszą kaczkę będzie zadowolona, na pewno bardziej niż Stonoga ze swojego wyniku. Będzie oczarowana i wniebowzięta, a przecież zazwyczaj po to gotujemy – by oczarować innych.

Potrzebujemy:

– mocny alkohol,
– Kacze piersi,
– korzeń imbiru,
– 4 marchewki,
– masło,
– miód,
– pomarańczę,
– sos sojowy,

Przyprawy:
– Anyż gwiaździsty,
– goździki,
– pieprz,
– sól,

Zaczynamy od zamarynowania cyców. Bierzemy pożądaną ilość kaczych piersi i nacinamy ich tłuszcz. Najlepiej robić ukośne nacięcia w odstępie około 2 cm. Uważamy, żeby nie naciąć mięsa, inaczej soki, które chcemy żeby zostały w środku wypłyną na patelnię.

Do moździerza wrzucamy 2 gwiazdki anyżu, 6 goździków oraz odrobinę pieprzu kolorowego, dodajemy szczyptę soli i ucieramy wszystko na miazgę.

Do osobnej miseczki wlewamy 100 ml mocniejszego alkoholu – ja dodałem wiśniówkę własnej roboty, ale może być też whisky lub brandy, 100 ml sosu sojowego, sok z połowy pomarańczy oraz imbir posiekany w drobną kostkę lub płatki i wszystko bełtamy. Wcześniej przygotowanymi przyprawami obsypujemy piersi, tak żeby przyprawy powchodziły między nacięcia w tłuszczu oraz oblepiły mięso. Przyprawione piersi przekładamy do miski z płynem i staramy się utopić w nim kaczkę. Trzymajcie Kaczkę pod powierzchnią marynaty, aż przestanie wierzgać.

W takiej marynacie piersi powinny postać około 6 godzin. Co prawda mogą krócej, nawet godzinkę, ale tak jest z marynowaniem mięsa – im dłużej, tym lepiej – mięso będzie smakowało o połowę lepiej z każdą kolejną godziną, więc dobrze jest potrzymać ją w marynacie jak najdłużej. Niezbędna może się okazać zmiana na szczycie – te kaczki spod, układamy nad.

W tak zwanym międzyczasie gotujemy marchewkę – kroimy 4 marchewki w takie dwu centymetrowe kawałki.

I wrzucamy je do gotującej się wody na 5 minut. Tylko tyle! Marchewka ma lekko zmięknąć, ale ma nadal być jędrna i pełna smaku. Podgotowaną marchewkę wrzucamy od razu do lodowatej wody, żeby zatrzymać proces gotowania. Tak przygotowana marchewka może sobie leżeć i czekać na czas obiadku dość długo.

Jakieś 30 minut przed jedzeniem, zaczynamy kończyć naszą potrawę. Włączamy piekarnik – niech się już grzeje – 180 stopni, grzanie góra/dół. Jak piekarnik będzie prawie nagrzany, to rozgrzewamy patelnię na dużym gazie i na suchą patelnię kładziemy piersi tłuszczem na dół. Cycki nabrały cudnego aromatu marynaty, lekko też ściemniały od sosu sojowego. Będzie pysznie! Trochę zmniejszamy gaz pod patelnią, żeby kaczka się nie spaliła i smażymy piersi około 8 minut – tłuszcz na cyckach powinien się dobrze zarumienić. Będzie wytapiało się ze skóry dużo tłuszczu, który najlepiej jest w między czasie podbierać łyżką i przelewać do osobnego pojemnika – kaczy smalec się przyda, ale nie w tej potrawie.

Po upływie 8 minut lub po zarumienieniu się warstwy tłuszczu, piersi przewracamy i smażymy je dosłownie minutkę od tej strony – ma to na celu ścięcie spodniej części białka – za chwilę mięso trafi do piekarnika i ścięcie białka od spodu zatrzyma wszystkie soki w środku, dzięki czemu mięso będzie cudnie soczyste. No i właśnie to robimy – bierzemy naczynie żaroodporne, układamy piersi skórą do góry i wstawiamy do nagrzanego piekarnika na 10 – 15 minut. Ilość minut różni się niestety i zależy od jakości mięsa, piekarnika i tak dalej, ale mięso nie powinno długo siedzieć w takim cieple. 17 minut to maksymalna liczba minut. Moja kaczka była gotowa po 14 minutach, dopiero – przez gotowa rozumiem, że była cudnie różowa w środku, ale nie surowa.

Ale w tym czasie, kiedy kaczka się piecze, my mamy do zrobienia marcheweczki. Na patelni po smażeniu kaczki roztapiamy łyżkę masła i wrzucamy tam marcheweczki – lekko je rumienimy.

Jak marcheweczki lekko się przysmażą – dodajemy łyżkę miodu, sok z drugiej połowy pomarańczy i pokrojony w plasterki korzeń imbiru o długości kciuka.

Zmniejszamy lekko gaz i czekamy aż sos się lekko zredukuje i zgęstnieje.

Kaczka powinna w tym czasie się upiec – komponujemy danie. Najlepiej podawać kaczuszkę z ziemniaczkami i sałatą lodową w ostrym vinegrecie, tak by kontrastowała ze słodyczą marchewki.

Smacznego!!!