Kończąc historię zielonego pesto przedstawiam wam pomysł na wykorzystanie pesto jako przyprawy
Zielony Kalzone z pstrągiem
Czyli znów coś dla wegetarian. Szalenie dobre gówno – rybka, dodatki, aromat pesto… A wszystko dość prosto. Już raz wstawiałem na tego bloga Kalzona, można znaleźć go tutaj, jest tam też przepis na ciasto, którego tutaj użyłem. To inny pomysł na farsz.
A co nam jest potrzebne?
– Cebula szalotka,
– kapary w zalewie,
– kukurydza w puszce,
– papryka zielona,
– pesto,
– filet z pstrąga łososiowego,
– sól,
– trochę dobrej jakości żółtego sera.
Jak widzicie, nie ma w tej potrawie przypraw – mamy w to miejsce właśnie pesto. Przygotowywanie potrawy zaczynamy oczywiście od niego i to podwójnej, gdyż potrzeba nam tego trochę więcej. Przepis znajdziecie tutaj.
Bierzemy sporą patelnie, rozgrzewamy na niej olej, a w między czasie kroimy niezbyt drobno paprykę i cebulę – papryka wystarczy jedna, a szalotek około 4. Wrzucamy to na rozgrzaną oliwę, leciutko solimy i smażymy na dużym ogniu przez 8 – 10 minut.
W tym czasie ogarniamy filet – trzeba oczyścić rybę z ości i tłuszczu oraz oddzielić mięso od skóry. W tym celu wbijamy nóż przy ogonie i pomagając sobie drugą ręką, która trzyma skórę ryby, suniemy ostrzem tuż pod mięsem. Niestety ciężko robić coś dwiema rękami i robić sobie zdjęcia, próbowałem stopą, ale mi nie szło, dlatego macie zdjęcie w połowie roboty.
Rybkę pozbawioną skóry trzeba pokroić w grubą kostkę, lekko posolić i zostawić. Ona ląduje w patelni pod sam koniec.
Pod patelnią zmniejszamy gaz o połowę wsypujemy na patelnie kapary bez zalewy oraz kukurydzę z puszki. Wszystko dokładnie mieszamy i smażymy jeszcze 10 minut co chwilę mieszając.
Można już włączyć piekarnik – 180 stopni, grzanie góra/dół. Kiedy wszystko się ładnie upryczy czas na rybkę. Zanim jednak ona trafi na patelnie – gasimy gaz.
Wrzucamy rybkę, lekko mieszamy (lekko, żeby się nam nie rozpadł pstrąg), pozwalając mięsu obsmażyć się na rozgrzanym dnie patelni, ścieramy do środka 200 gramów dobrej jakości sera żółtego, mieszamy jeszcze raz i przykrywamy patelnię.
Teraz możemy zająć się rozwałkowaniem ciasta na posmarowanej olejem blaszce. Po tym czasie ryba na patelni lekko się ścięła i o to nam chodzi – nie można jej grzać w nieskończoność, a przecież danie trafi jeszcze do piekarnika. Dlatego na patelni traktujemy ją delikatnie, tak żeby po obróbce termicznej w piekarniku nam nie wyschła.
Ostatecznym, magicznym dotknięciem będzie dodanie pesto na patelnię – do środka wlewamy całe pesto i mieszamy.
Kiedy to wszystko będzie gotowe – na ciasto wrzucamy farsz. Tylko nie zapomnijcie wcześniej odsączyć wody z patelni. Ja zapomniałem i mi się farsz zesikał na ciasto.
Ciasto zawijamy. U mnie nie obyło się bez związania całości za pomocą specjalnych linek do wiązania żywności, bo okazało się, że farszu wyszło sporo.
Całość pieczemy do momentu, aż brzegi ciasta i samo ciasto zaczną się rumienić.
Kroić i podawać gorące. Cudny smak farszu z kwaśnymi akcentami kaparów i słodkim tłem z kukurydzy cudownie potęguje aromat pesto i delikatna jak powiew wiatru rybka. Jedzenie, za które można dać się pociąć.
Smacznego!!!