Wszyscy dziś obudziliśmy się w nowej Polsce, dlatego, żeby poczuć się bardziej Polakiem-Lubelakiem-Cebulakiem wstawiam ten przepis. I dopóki to nie jest zabronione – tekst nie będzie zawierał żadnych odwołań do boga lub zamachów.
Krążki Cebulowe w cieście piwnym
Kilka razy podkreślałem to, jak ważna jest cebula dla mieszkańców Lublina, ale faktem jest, że Polska jest jednym z 3 największych importerów tego warzywa w UE. Długo byliśmy na pierwszym miejscu tego rankingu, dlatego cebula, obok groteskowych decyzji politycznych oraz zamiłowania do wskakiwania z deszczu pod rynnę, powinna stanowić dewizę Polskości. Prezentowany przepis jest cudowną alternatywą dla zwykłych czipsów, a w połączeniu z sosem czosnkowym, to już jest kosmos. U mnie często krążki cebulowe leżą na stole, zaraz obok piwa, podczas meczów – niedługo finał, Barsa w pojedynku z Juve – przepis może się przydać.
Do zrobienia rozsądnej ilości krążków potrzeba:
– dwie duże cebule,
– 2 jajka,
– mąkę pszenną,
– 3/4 szklanki piwa,
– sól.
Nie ma co ęsić-pęsić – zabieramy się do pracy. Cebule kroimy w krążki. Powinny być one dość szerokie, szersze niż poglądy polityczne statystycznego Polaka. Oddzielamy od siebie wszystkie warstwy (nie te społeczne, bo w Polsce jest tylko biedota), rozkładamy je na desce i solimy (lub pieprzymy, jeśli jesteśmy politykami).
Następnie szykujemy piwne ciasto. Do miski wbijamy dwa jajka, dolewamy tam piwo. Z jajkami to trzeba uważać, bo za grzebanie przy jajeczkach niedługo będzie grozić 2 lata więzienia.
Dosypujemy pół szklanki mąki i miksujemy – ciasto powinno być gęste, nawet trochę bardziej niż to na naleśniki, dlatego dodajemy mąki po trochu, aż uzyskamy taki efekt. Może pójdzie nam na to nawet cała szklanka mąki, a może nawet więcej, sypcie do woli – nie ma co się tym przejmować (tak jak dziurą budżetową i problemem skąd wziąć pieniądze na obniżenie wieku emerytalnego) – chodzi o dobrą konsystencję, by ciasto nie spływało z cebulek, a głupie cebulki żeby się cieszyły.
Do tak przygotowanego ciasta wrzucamy cebulki. Dbamy o to żeby wszystkie pokryło ciasto. Bierzemy patelnie, lejemy na nią sporo oleju, tak żeby cebulki, które będziemy tam smażyć kąpały się w tłuszczu do pępka i mocno ten tłuszcz rozgrzewamy. No i teraz z miski wyjmujemy po jednym krążku i układamy na rozgrzany olej. Krążki trzeba pilnować i obrócić je jak zaczną się rumienić i skwierczeć. Jeśli zaczną za głośno krzyczeć, to ignorujmy je do czasu następnych wyborów. Wyrobów. Oj wiecie.
Żeby nie było aż tak bardzo tłusto – wykładamy je na papierowy ręcznik.
No i już, krążki ogarnięte – jeśli uważacie, że to tłuste jedzenie, to macie rację, ale świetnie się to wpisuje w dietę tłuszczowo-cukrową, którą stosuję. Jeśli myślicie, że połączenie smażonej cebuli i sosu czosnkowego wykluczy was z życia towarzyskiego, to jesteście w błędzie – sądząc po moich znajomych to krążki cebulowe jedzą oni zamiast miętowej gumy do żucia. Cebulandia cieszy się z waszego zaangażowania. Kondominium cebulowo-czosnkowe pod… resztę znacie.
Smacznego Cebulaki!