Jeśli macie dość pomidorówek i ogórkowych, to mam dla was ciekawą propozycję
Zupa z batów, pomarańczy i imbiru
Ta zupa ma w sobie wszystko, czego zwykle nie używam do zupy 🙂 . Dlatego dajcie jej szansę – sama jest bardzo sycąca, wszak to prawie-że-zwykła kartoflanka, a do tego mnogość dodatków, które można do niej dodać to długa lista, której odkrywanie mi samemu sprawiło dużo kulinarnych niespodzianek 🙂
Do przygotowania garnka zupy potrzebne są:
– bataty,
– bulion,
– 2 cebule,
– czosnek,
– imbir (wielkości półtora kciuka),
– pomarańcza.
Z przyprawami ostrożnie, żeby nie zabić aromatów zawartych w składnikach:
– cząber,
– pieprz cytrynowy,
– rozmaryn,
– sól.
Gotowanie zupy zaczynamy oczywiście od przygotowania bulionu, lub rozmrożenia go, jeśli gdzieś tam w zamrażarce mamy 1,5 litra. Bulionu oczywiście. Ja swój gotowałem rano. Może być drobiowy, ale ja do tej wersji użyłem zwykłego bulionu warzywnego. Wydawał się bardziej na miejscu. Wam też polecam zrobić wersję wegetariańską.
Bierzemy bataty, obieramy i kroimy w dość małą kostkę. Będzie z tym trochę zabawy, ale chodzi o to, żeby szybko nam się ugotowały. Kroimy cebule – z ilością tej cebuli to jest tak, że 2 średnie albo jedna duża. Chodzi o to, żeby dawała smak – nie jest tu najważniejsza. Jak zwykle jest wyłącznie supportem 🙂 Wrzucamy ziemniaki i cebulę do bulionu.
Ścieramy skórkę z całej pomarańczy, a potem kroimy ją na pół i wyciskamy z niej sok. Obieramy imbir i ścieramy go na drobnej tarce. To też jest ciekawe – ścieranie imbiru skutkuje oddzieleniem włóknistej części od tej miękkiej – w ręce zostanie wam dość sporo imbiru w postaci włókien. Trzeba zadbać, żeby nie wpadły do zupy, bo potem się nie zmielą i będą przeszkadzać.
Teraz przyprawy: sporo solimy, dodajemy pieprz. Wsypujemy pół łyżeczki cząbru i pół łyżeczki rozmarynu, ale rozmaryn suszony jest dość duży i twardy, dlatego wcześniej trzeba go podrobić. Na koniec, do garnka, wciskamy przez praskę ząbek czosnku i wszystko mieszamy. Garnek przykrywamy i gotujemy co najmniej 20 minut. Chodzi o to, żeby kartofelki zmiękły.
Teraz całość miksujemy i próbujemy – można dodać teraz trochę soli, jeśli potrzeba.
No i tak naprawdę to koniec 🙂
A co z tymi dodatkami o których pisałem? Po pierwsze – można zupę jeść na zimno i na ciepło – jest słodka, pikantna i bardzo aromatyczna. Smakuje idealnie z rodzynkami i kandyzowaną skórką pomarańczy. Tworzy idealną całość z gałką lodów waniliowych wrzuconych do środka, ale niesamowicie pasują do niej wytrawne dodatki – orzechowe chrupki, ptysie… No i klasycznie – grzanki i ser żółty. Polecam poeksperymentować 🙂
Smacznego!