Z tego co wiem, to Amerykanie są grubi z wielu powodów, ale jednym z główniejszych na pewno jest zamiłowanie do PBJ, czyli Peanut Butter & Jelly Sandwitch. Dlatego, specjalnie dla osób, które ubiegają się o pole position w wyścigu elektrycznych wózków dla grubasów wokół Biedronki, przedstawiam
Ciasto z masłem orzechowym i dżemem
Żeby wielorybki nie spociły się za bardzo w kuchni, przepis jest bardzo prosty – wymaga on minimum pracy i do tego nie wymaga pieczenia. Dla osób przepadających za masłem orzechowym, będzie to prawdziwe objawienie, jak to, że życie jest jak pudełko czekoladek – nigdy nie trwa długo dla grubych ludzi... Natomiast ciasto jest przepyszne.
Do przygotowania ciasta w standardowej formie do tarty potrzebujemy:
– ciastka,
– szklanka cukru,
– słoik dżemu (najlepiej malinowego),
– galaretka (najlepiej tego samego smaku co dżem),
– serek mascarpone,
– 50 gramów masła,
– słoik masła orzechowego.
Kilka słów o ciasteczkach – broń boziu nie kupujcie hitów 🙂 . Do uczynienia spodu najlepsze będą OREO, lub ich podróby z Lidla. Moja zacna kobita przygotowując dla nas ten przepis przekonała się o tym w praktyce – ciastka OREO są znacznie bardziej kruche i dzięki temu lepiej miksują się w blenderze. Jeśli chodzi o resztę dodatków – dżem i galaretka to już sprawa albo stanu lodówki, albo humoru.
Do wykonania ciasta zabieramy się od wykonania spodu. Do wysokiego blendera, czy malaksera wsypujemy około 300 gramów ciasteczek (całych, ze środkami), dodajemy 50 gramów masła i dokładnie miksujemy. Kruszonkę upychamy w formę, wyrównujemy i wsadzamy do lodówki na 20 minut.
Teraz zabieramy się za masę. Do miski wrzucamy całe jedno, małe opakowanie serka mascarpone i dorzucamy tam około 200 gramów masła orzechowego. Całość bardzo dokładnie miksujemy. Na schłodzony spód wykładamy masę, wyrównujemy i znów wrzucamy do lodówki na czas przygotowania galaretki.
Zwieńczeniem kalorycznej bomby będzie galaretka. Rozpuszczamy ją tak jak producent prosi na opakowaniu, ale zmianie ulega ilość wody – bierzemy około jednej szklanki wody. Gorącą galaretkę odstawiamy na bok, żeby się schłodziła. Do czystej miski wrzucamy około 200 gramów dżemu. Kiedy galaretka lekko podstygnie (nie może tężeć, ale powinna być już lekko wystudzona) dolewamy ją do dżemu i miksujemy dokładnie. Całość wylewamy na ciasto i staramy się równomiernie rozprowadzić po całej powierzchni. Ciasto jest praktycznie gotowe – musi jeszcze postać w lodówce całą noc, bo inaczej będzie zbyt rzadkie.
Jeśli, według was, ciasto nie jest wystarczająco kaloryczne – polecam dorobić do niego cukrowe karmelki.
Najpierw przygotowujemy sobie podkładkę – owijamy deskę folią aluminiową, a od jakiejś pokrywki rysujemy sobie na niej kółko, żeby wiedzieć mniej więcej jaki kształt nadać karmelowi.
Szklankę cukru wsypujemy do wysokiego garnka i podgrzewamy na małym ogniu ciągle mieszając. Ważne jest to mieszanie, bo cukier bardzo szybko się przypala. Druga sprawa – pod żadnym pozorem nie można próbować rozpuszczonego cukru z łyżeczki – karmel osiąga podczas gotowania wysokie temperatury, znacznie wyższe niż 100 stopni (170 konkretnie). Spróbowanie rozgrzanego cukru gwarantuje wam trwały uszczerbek na zdrowiu. Po czym poznać, że cukier jest gotowy? Osiągnie karmelowy kolor. Na zdjęciu poniżej jest ten moment, w którym cukier zaczyna się rozpuszczać. Od tego momentu nie można przerwać mieszania, aż do samego końca.
Ciemny karmel wylewamy na wcześniej przygotowaną deskę i bardzo szybko staramy się nadać mu wcześniej ustalony kształt koła. Szybko, bo cukier stygnie bardzo gwałtownie pozostawiając nam niewiele czasu na zabawę. Uważajmy – cukier naprawdę jest gorący.
Kiedy cukier zacznie już zastygać – bierzemy ostry nóż i staramy się połamać nasze pseudokółko w kliny.
Karmelkami dekorujemy ciasto.
No i smacznego – ciastowa wersja PBJ gotowa 🙂
Smacznego!