Dziś, na gościnnych występach, moja zacna kobita robi
Muffiny cytrynowo-jogurtowe
Zadałem kobicie w żartach pytanie, czy można upiec jogurt. Taka była jej odpowiedź 🙂 Muffiny są bardzo proste, nie trzeba być cukiernikiem żeby wyszły. Trzeba się trzymać przepisu, a wyjdą nam cuda na kiju. Bez kija oczywiście.
– aromat cytrynowy/waniliowy/jaki się chce,
– 2 duże białka,
– pół szklanki cukru,
– ok 250 g jogurtu naturalnego,
– 2 niepełne szklanki mąki pszennej (tak około 1 i 4/5),
– 2 łyżki oleju,
– starta skórka z jednej dużej cytryny,
– 1/2 łyżeczki soli,
– 2 łyżeczki proszku do pieczenia,
Zabawę zaczynamy od nastawienia piekarnika – grzanie góra/dół, 190 stopni.
Do sporej miski przesiewamy mąkę z proszkiem do pieczenia i mieszamy to z cukrem i solą – trzeba zostawić sobie łyżkę cukru na potem. W osobnej misce roztrzepujemy białka z jogurtem, olejem i wybranym aromatem.
Do miski z suchymi składnikami wlewamy mokre składniki. Scieramy do tego skórkę z cytryny (koniecznie sparzonej). Mieszamy to wszystko łopatką, ale delikatnie – tylko do połączenia składników.
Nakładamy do papilotek tak do 2/3 wysokości, posypujemy po wierzchu pozostałą łyżką cukru, żeby po upieczeniu powstała chrupiąca skorupka. Pieczemy muffinki ok. 25 minut (do suchego patyczka).
I gotowe! Proste, ale idealne muffinki – bardzo wilgotne, cytrynowe, z chrupiącą skórką. Smacznego!