Dziś przedstawię mój nowy, ulubiony składnik, czyli
kaszę jaglaną
Co prawda miał być w to miejsce przepis, ale tak się o tej kaszy rozpisałem, że podaruję wam dziś już gotowanie.
Naszą dzisiejszą bohaterkę zareklamowała mi moja siostra i zrobiła to w praktyce, jeśli można tak powiedzieć. Miałem za sobą ogromnie męczący dzień – bardzo wykańczające testy na kontrolera ruchu lotniczego, a przed sobą jeszcze kilkugodzinną jazdę do domu. Do tego męczyło mnie potężne przeziębienie, które potem okazało się być zapaleniem oskrzeli… No nie był to najlepszy dzień dla naukowców. Wprosiłem się więc do mojej siostry ciotecznej na jej warszawską stancję, żeby godnie i w cieple przeczekać na autobus. A ona zrobiła mi danie z kaszą jaglaną i to był strzał w dziesiątkę. Wtedy wiedziałem już, że na blogu pojawi się ona nie raz.
Dlaczego? Jest po pierwsze bardzo, ale to bardzo zdrowa. Ale dużo rzeczy jest zdrowych… Więc nie ma co tu wyliczać witamin, czy mówić o zawartych w tej kaszy krzemionkach, czy jej antywirusowym działaniu. Istotne dla mnie są dwie rzeczy: po pierwsze – jej charakterystyka energetyczna oraz smak.
Jeśli chodzi o charakterystykę energetyczną, to kasza jaglana nie zawiera glutenu, a za to zawiera bardzo dużo skrobii. I to takiej łagodnej. W dodatku jest niesamowicie lekkostrawna, a po jej zjedzeniu nie mamy takiego zjazdu, że nagle czujemy się głodni. Kasza jaglana bardzo powoli oddaje do organizmu energię i uczucie najedzenia pozostaje z nami przez wiele godzin. Bomba energetyczna.
Jeśli chodzi o smak, to kasza jaglana jest pod tym względem bardzo neutralna. Coś pomiędzy kuskusem, a kaszą gryczaną z delikatnym gorzkim posmakiem. I ta neutralność właśnie czyni z niej uniwersalny składnik w kuchni – może być podstawą deseru, może być dodatkiem do obiadu. Rewelacja!
Natomiast, co do gorzkiego smaku tej kaszy, to dla mnie jest on zaletą. Gorzki to też smak i lubię go w swoich daniach, ale naturalnie – nie jesteśmy na niego skazani. Na wszystko są sposoby.
Jak przygotować dobrą kaszę?
Po pierwsze ilość. Dla 4 osób wystarczy nam szklanka kaszy. Po drugie płukanie. Wystarczy odmierzyć pożądaną ilość, wrzucić kaszę na gęste sito i płukać zimną wodą pod kranem, do czasu, aż woda będzie czysta – w ten sposób pozbędziemy się gorzkości. Potem wrzucamy kaszę do garnka i zalewamy dwiema szklankami (najlepiej wrzącej) wody, solimy, przykrywamy i gotujemy, aż kasza wypije całą wodę, czyli około 15 minut.
Jest to tzw. metoda absorbcyjna – jedna miarka kaszy na 2 miarki wody. W taki sposób gotuję też ryż. Metoda ta sprawdza się za każdym razem, nie trzeba nic odcedzać, a jeśli przyjdzie nam do głowy doprawić ryż czy kaszę jakimś dodatkiem, jak zrobię to w następnym przepisie, to cały ten smak pozostanie w naszym dodatku. Zapamiętajcie te złote proporcje 1:2 i wyrzućcie ryż lub kaszę w torebkach. Naprawdę.
Całe to dobrodziejstwo kaszy jaglanej było inspiracją do następnego przepisu – kompletnie beztłuszczowego, zdrowego, a przy tym wegetariańskiego obiadu dla zapracowanych. Oczekujcie z niecierpliwością!
Jedna myśl w temacie “Bombowa kasza jaglana”